Prawdziwym ewenementem na skalę historyczną ale nie tylko, bo i obyczajową wyróżniającym dwór w Komorowicach
z tysięcy innych, podobnych obiektów w Polsce ale pewnie też i zagranicą jest przypadkowo odkryta przez obecnego właściciela Komorowic historia mrożąca krew w żyłach. Historia owa ujrzała światło dzienne w latach 80-tych XX w. a do wiadomości obecnego właściciela dotarła przypadkowo w roku 2016, wcześniej była skrupulatnie ukrywana.
Do obecnego wejścia do pałacu znajdującego się na wysokości wysokiego parteru prowadzą z poziomu gruntu granitowe schody.
Po wejściu do sieni w jej podłodze można odkryć; obecnie przykryty płytą ze sklejki, wybity w posadce nieregularny otwór prowadzący do ślepego, zupełnie pustego pomieszczenia pod sienią, do którego nie ma żadnego wejścia z otaczających go piwnic. Układ cegieł w ścianach piwnic wskazuje wyraźnie, że nigdy nie było tam żadnych otworów drzwiowych.
Dla obecnego właściciela było jasnym, że pomieszczenie, którym niejako zamurowano dawny wjazd do dworu na poziomie gruntu/mostu przez fosę musiało coś skrywać - pewnie jakiś cenny skarb? Tak też pomyśleli dwaj młodzi „poszukiwacze skarbów”, którzy w latach 80-tych wybili w podłodze sieni ów otwór, prowadzący do zakamuflowanego przez wieki pomieszczenia.
Po wielu latach od tamtej pory doszło do zupełnie przypadkowego biznesowego spotkania obecnego właściciela
z jednym z nich, obecnie poważanym przedsiębiorcą z branży usług finansowo-księgowych. Od słowa do słowa, okazało się, że świat jest ciągle bardzo mały, a pałac w Komorowicach był bardzo dobrze znany obydwu panom. Po chwili rozmowy interlokutor właściciela dworu przyznał się do swojego młodzieńczego hobby i wyjawił niezwykłą tajemnicę,
a mianowicie:
Podczas, gdy pałac był zupełnie opuszczony, dwaj wówczas jeszcze młodzi chłopcy z Wrocławia poszukując, skarbów
i przygód trafili do Komorowic i po zbadaniu obiektu (wówczas już doszczętnie rozszabrowanego) zaczęli się zastanawiać co może kryć się pod posadzką sieni? Nie wiele myśląc, wybili w niej dziurę i po przywiezionej ze sobą linie spuścili się do pomieszczenia pod nią. Z relacji opowiadającego wynikało, że ściany, sufit i podłogę tego pomieszczenia pokrywał
w całości jakiś miękki, biały grzyb (brak tlenu i światła) ale nie to wywołało w nich największe wrażenie i zmroziło ich krew. Tym czymś była stojąca na środku pomieszczenia na katafalku zdobiona stara …. trumna - sarkofag!
Młodzieńcy byli już nieźle przerażeni samym jej widokiem ale nieokiełznana ciekawość młodych odkrywców pchnęła ich do kolejnego kroku a mianowicie, uchylenia wieka owej trumny-sarkofagu i sprawdzenia tego co się pod nim kryło?
Po chwili wieko zostało uchylone i spod niego wyłonił się widok .....szkieletu ubranego; jak wynika z relacji, w żołnierski mundur z bogatą ornamentyką - taki jak z czasów napoleońskich. Z lampasami, naramiennikami i innymi ozdobami galowych strojów oficerskich. Oczywiście widok był tak zatrważający, że „poszukiwacze skarbów” czym prędzej chcieli opuścić to pomieszczenie i jego lokatora. Niestety zerwała im się spuszczona do środka lina, wobec czego zaczęli się panicznie wspinać po ustawionym pionowo wieku trumny. Proces ten trwał jakiś czas, aż w końcu chłopcom udało się uciec z pałacu a ich przygoda śniła im się pewnie jeszcze długo po nocach, kończąc raz na zawsze zapał do odkrywania czegokolwiek, co było by starsze od nich samych!
Relacjonujący nie wiedział, co stało się dalej trumną i jej właścicielem. Wywiad przeprowadzony przez właściciela
z okolicznymi mieszkańcami niestety nie przyniósł żadnych informacji, o tak nietuzinkowej zawartości „ukrytej izby”. Prawdopodobnie ktoś to zgłosił do ówczesnych władz i resztki zwłok zostały pochowane na którymś z Wrocławskich cmentarzy w bezimiennym grobie lub zostały spalone w krematorium?
Zdaniem obecnego właściciela Komorowic owym nieszczęśnikiem spoczywającym w specyficznym „domowym mauzoleum - krypcie” musiał być oczywiście jeden z właścicieli Komorowic lub ktoś z jego najbliższej rodziny.
Biorąc pod uwagę opis munduru oraz hipotetyczny okres zmiany traktu wejściowego do dworu; umożliwiającego stworzenie owej ślepej izby, najbardziej prawdopodobnym okresem, w którym mogło dojść do utworzenia owego swoistego „mauzoleum” mógł być okres od drugiej połowy XVIII do pierwszej połowy XIX wieku. Na pewno należy wykluczyć okres sprzed roku 1730, z którego pochodzą dwa zachowane rysunki dworu wykonane przez Wernera, na których wjazd do dworu znajduje się jeszcze na poziomie gruntu, a więc obecnej „ślepej komnaty”. Najbardziej prawdopodobną hipotezą jest ta, sugerująca to, że do powstania „domowego mauzoleum” doszło albo przed zakupem pałacu przez Emila von Schweinichena lub po jego sprzedaży Augustowi von Schönberg. W pierwszym przypadku w grę wchodziła by rodzina Martina Steinera, a on sam w roli uhonorowanego pochówkiem przez swoich spadkobierców, w gruntownie przebudowanym przez siebie samego w roku 1772 dworze. W drugim przypadku w grę wchodził by sam August von Schönberg, pochowany przez, z kolei swoich spadkobierców. Z pewnością obydwaj byli właściciele „zasłużyli” sobie na to aby spocząć w murach swojego rodowego pałacu. Pierwszy z nich z powodu gruntownej jego przebudowy i nadania obiektowi zupełnie innego charakteru - barokowego pałacu. Drugi, który przyczynił się do wzrostu jego świetności gospodarczej, poprzez wprowadzenie najnowocześniejszych, jak na owe czasy, metod produkcji rolnej oraz zmeliorowania podmokłych okolic Komorowic. Mundur żołnierski był w owym czasie czymś oczywistym, gdyż każdy szlachetnie urodzony miał za sobą mniejszą lub większą przygodę z wojskowością.
Version: 110723._1.0.
Copyright©Nortel Silesia_HR